poniedziałek, 10 października 2016

Wszystko złoto, co się świeci

Aukcja klasyków w Paryżu udowodniła, że połysk ma swoją wartość. Na cenę Cadillaca 355 Drophead Coupe by Fleetwood wpłynęły zdobienia z 23-karatowego złota oraz bogata historia tego modelu. Ukształtował ją głównie Liberace - artysta słynący z niesamowitego talentu muzycznego, któremu dorównać próbował otaczający go przepych. Jednym z jego przejawów były luksusowe samochody.

Foto: Cadillac 355 Drophead Coupe by Fleetwood, źródło: Coys

Cadillac spędził 12 lat w muzeum, prezentując złote akcenty nawet na wycieraczkach szyb i wewnętrznych klamkach. Kołpaki z kolei mienią się kamieniami szlachetnymi. Biała, skórzana tapicerka dopełnia dzieło powstałe dla genialnego pianisty. Gwoli technicznej ścisłości wypada uzupełnić, że pod maską znajduje się silnik V8 o pojemności 5,7 l. Ów pojazd z 1931 roku wyceniono na 80-90 tys. euro. Nowy właściciel wydał jednak 98 000 euro.

Co mogli zrobić pozostali z dwóch tysięcy uczestników aukcji? Choćby wylicytować auto dla drogowego ekstrawertyka, czyli Lamborghini Countach Anniversary z 1990 roku za 367 tys. euro. Model jest nadal w stanie fabrycznym. Przejechał raptem 625 kilometrów, a przez 25 lat był w rękach jednej osoby. Notabene, w jaki sposób sprawdzono, że potrafi rozwinąć prędkość 305 km/h? O wyróżniającą się stylizację Countacha zadbał Bertone Marcello Gandini. Jeżeli pomysły tegoż projektanta nie przypadły komuś do gustu, to mógł pokusić się o całkiem młode Ferrari 430 Scuderia (rocznik 2009) za 170 tys. euro. Wyszło nie tylko taniej, ale i szybciej. Setka w 3,6 sekundy, a wskazówka prędkościomierza dociera do liczby "320". Scuderia powstała we współpracy z Michaelem Schumacherem. Wiedział on jak odciążyć konstrukcję i przyspieszyć pojazd. Niestety, do dyspozycji potencjalnych klientów było niewiele egzemplarzy. Producenta wystraszył kryzys bankowy w 2008 roku. Wstrzemięźliwy był również właściciel Scuderii, zatrzymując jej licznik przebiegu na 5 km.

Foto: Lamborghini Countach Anniversary, źródło: Coys


Foto: Ferrari 430 Scuderia, źródło: Coys

Ze średniej półki cenowej na uwagę zasłużyło również 63-letnie Porsche 356 S Coupe. Zmiana dowodu rejestracyjnego w tym wypadku kosztowała 283 tysiące euro. W zamian za plik banknotów można było uzyskać plik dokumentów, począwszy od wydania pojazdu Georgowi Rittersbacherowi 13 lipca 1953 roku. Zanim to nastąpiło, swoją pracę musieli wykonać Ferdinand "Ferry" Porsche oraz Erwin Komenda. Konstrukcja "356" jest podobna do VW Beetle; cztery cylindry, chłodzenie powietrzem, silnik z tyłu, napęd na tylne koła. Sprostanie wysokim wymogom aerodynamiki i jakości wykonania sprawiło, że model stał się popularny po obu stronach Atlantyku. Do rozgłosu przyczyniło się zwycięstwo w Le Mans w 1951 roku. "356" doskonale radził sobie na torach wyścigowych, jak i zwykłych ulicach.

Foto: Porsche 356 S Coupe, źródło: Coys

Na aukcji dostępna była również Tesla z 2009 roku wyceniona na 55-65 tys. euro, czyli o połowę taniej od początkowej wartości na poziomie 111 973 euro. Była to jedna z najkorzystniejszych ofert zaprezentowanych przez dom aukcyjny Coys. Tesla Roadster "Signature Edition" znalazła nabywcę za jedyne 50 740 euro. Od teraz może on pochwalić się posiadaniem pierwszego modelu tej marki, który trafił do Europy.

Foto: Tesla Roadster "Signature Edition", źródło: Coys

czwartek, 6 października 2016

Wszystkie córki i synowie BMW

Rzadkie, pieczołowicie odnowione, lśniące samochody uświetniły stulecie BMW. W drugi weekend września koncern zadbał o niemal całodobowe atrakcje za sprawą BMW Festival oraz Festival Night. Teren Parku Olimpijskiego w Monachium zapewnił, że klasyki, jak i współczesne modele, mogły zaprezentować iście sportowe, a także dystyngowane sylwetki. Goście mogli podziwiać ponad 1000 pojazdów, pozwalających zapoznać się z historią i przyszłością tej marki. Dynamikę rodem ze stadionu lekkoatletycznego uzupełniała bogata oprawa muzyczna dla wielbicieli dźwięków filharmonii oraz gwiazd popu.

Hasło THE NEXT 100 YEARS jasno wskazuje, że BMW jest świadome swojego potencjału, może bowiem oprzeć się na wiekowym dziedzictwie i przedstawić perspektywiczną strategię. Na czym polega odwołanie się do tradycji? Muzeum BMW podczas jubileuszu zaprezentowało 100 arcydzieł, aby przygotować dziesiątki tysięcy zwiedzających do emocji zapewnionych przez kluby z różnych miejsc świata, w tym Australii, Chin i Kanady. Ich przedstawiciele pokazali pełną gamę klasyków; od modelu Isetta po BMW Z8. Nie zabrakło oczywiście reprezentantów historii sportu motorowego.

Pojawienie się klasyków na jednej z największych scen w Europie przyćmiło artystów i prezenterów. BMW 3/20 PS oraz BMW 328 stworzyły tercet ze światowej sławy sopranistką Evą Lind. Inne modele asystowały Peterowi Krausowi, niemieckiej odpowiedzi na Elvisa Presleya, lub grały rolę supportu dla Simply Red.

BMW 3/20 ma długi rodowód pomimo tego, że był pierwszym seryjnie montowanym samochodem przez koncern. Aby w latach 1932-1934 mogło powstać 7215 egzemplarzy, firma zebrała doświadczenie podczas konstruowania modelu 3/15. Był on oparty na projekcie Austin Seven, licencję którego firma nabyła po przejęciu Fabryki Samochodów w Eisenach.


Foto: BMW 3/20, źródło: BMW

Mały, z silnikiem o najmniejszej wówczas pojemności na świecie, lekko włoski, choć generalnie wyszedł spod ręki Firitza Fiedlera, z zacięciem sportowym. Takie jest, od połowy lat 30. XX wieku, BMW 315.



Foto: BMW 327, źródło: BMW

Zaprojektowany i sprzedawany jeszcze przed II wojną światową miał swoich nabywców także przez 9 lat po niej. BMW 327 był przedmiotem sporu pomiędzy Związkiem Radzieckim i USA. Lokalizacja fabryki w Eisenach sprawiła, że część modeli powstała poza kontrolą marki BMW. Powstała za żelazną kurtyną firma EMW działała bowiem niezależnie.



Foto: BMW 328, źródło: BMW

BMW 328 to samochód na wskroś sportowy, w każdym calu skonstruowany, by wygrywać. Wersja coupe odniosła sukcesy w Le Mans. Mała seria produkcyjna spowodowała, że to prawdziwy rarytas dla kolekcjonerów.



Foto: BMW 1602, źródło: BMW

Produkcja BMW 1600 trwała tylko cztery lata, ale jej efekty zaznaczyły się w historii motoryzacji choćby drugim miejscem w konkursie Europejski Samochód Roku 1967. Następca rozpoznawalnej linii 1500 powielał przemyślane rozwiązania swojego poprzednika - optymalną widoczność z wnętrza samochodu oraz sporą przestrzeń bagażową. Usportowiona seria 1602 była w sprzedaży do 1975 roku.



Foto: BMW 2002, źródło: BMW

Modelowi BMW 2002 od początku przyświecał najwyższy cel - dźwignąć koncern do roli światowego lidera. Samochód miał być sportowy i rodzinny zarazem. Konstrukcja z przełomu lat 60. i 70. XX wieku wyznaczyła standard firmy na kolejne 20 lat. 2002tii był ciepło przyjęty nie tylko w Europie, co widać po tablicy rejestracyjnej. A jego kuzyn Turbo stał się utytułowanym uczestnikiem wyścigów.

środa, 5 października 2016

Szykujcie portfele! Aukcja klasyków w Paryżu tuż-tuż

8 października renomowany dom aukcyjny Coys pokaże to, co najlepsze. 19 Ferrari, 14 Porsche, 8 Mercedesów. Łącznie 93 dzieła sztuki, w tym dwa obrazy związane z motoryzacją, a także jeden motocykl. Dostępny będzie również zestaw karnetów na Le Mans 2017.

Obrazy, na których uwieczniono Ayrtona Sennę i Daniela Craiga, wyceniono na 20 - 25 tysięcy euro. Podobnie oszacowano wartość motocykla Harley Davidson z 2001 roku.

Samochody w zielonych liczbach

Na zakup wszystkich pojazdów trzeba by wydać od 9 227 000 do 10 781 160 euro, przy czym trzy samochody nie mają jeszcze określonej potencjalnej wartości. Oczywiście aukcje będą rządzić się swoimi prawami, a wśród nich prym może wieść zasada: kupuj tylko przedwojenne. Wówczas rywalizacja licytujących obejmie tylko siedem modeli. Najtańszy może być Ford Model A Doctor’s Coupe z 1931 roku (30 - 35 tysięcy euro), a najdroższy Bentley 3 litre Short Chassis Sports Tourer z 1926 roku (420 - 450 tysięcy euro). Do wyboru będą aż cztery Fordy, a także Cadillac i Rolls-Royce. Swoją drogą, królewska marka ma tylko dwóch przedstawicieli na aukcji.

Bentley 3 litre Short Chassis Sports Tourer, Ford Model A Doctor’s Coupe, Foto: Coys.

Era powojennych klasyków pokazuje, że będzie w czym wybierać. 14 samochodów z lat 50. i 25 z lat 60. Z dwóch kolejnych dekad pochodzi 13 i 12 pogromców szos. Sęk w tym, że określenie to może być w kilku wypadkach całkowicie nieadekwatne do przebiegu. Ferrari 430 Scuderia ma na liczniku raptem 5 kilometrów, a Ferrari 360 Challenge Stradale o 11 kilometrów więcej.

Lata 90. XX wieku oraz bieżące stulecie uosabia 19 samochodów. Najliczniej reprezentowane są marki Ferrari i Porsche, odpowiednio przez 7 i 5 modeli. To jednak nie w tym gronie znajdą się najcenniejsze egzemplarze, chociaż Lamborghini Countach Anniversary za 365 tys. euro czy Ferrari 550 Barchetta za 420 tys. euro do tanich nie należą. Odpowiadając na pytanie o maksymalną półkę cenową, trzeba napisać: tak, to porszak. Za bagatela 560 tys. euro model z 1989 roku - Porsche 911 Turbo S "Sonauto". Na jego cenę rzutuje limitowana seria eksponatu, siódmego spośród dziesięciu na całym świecie.

CARS 1900 typuje

Oto subiektywna lista najlepiej rokujących aukcji pod względem rywalizacji ich uczestników. Podane ceny stanowią maksymalną kwotę z szacunków przyjętych przez firmę Coys. Wystarczy, że podczas aukcji przytoczone zostaną legendy poszczególnych modeli, to postąpieniom nie będzie końca.

Austin Healey 100/4,
rocznik 1955, 60 000 euro
Lancia Aurelia B20 S GT,
rocznik 1958, 150 000 euro
Jaguar XK150 Fixedhead Coupe,
rocznik 1960, 80 000 euro
Citroen DS 21 M Cabriolet,
rocznik 1965, 200 000 euro
Alfa Romeo 1600 GT Veloce,
rocznik 1968, 50 000 euro
Jaguar E-Type Series I 4.2 Coupe,
rocznik 1968, 90 000 euro
Ford Shelby GT350,
rocznik 1969, 115 000 euro
Mercedes-Benz 280 SE Cabriolet,
rocznik 1970, 210 000 euro
Porsche 914/6,
rocznik 1970, 100 000 euro
De Tomaso Pantera,
rocznik 1973, 90 000 euro
Ferrari Testarossa,
rocznik 1988, 100 000 euro
Alfa Romeo Spider "Duetto",
rocznik 1991, 19 000 euro


Najcenniejsze mogą okazać się jednak karnety na Le Mans. Dochód z ich sprzedaży będzie bowiem przeznaczony na szczytny cel.

Co ważne, autor tej wiadomości nie otrzymuje prowizji z domu aukcyjnego. Niestety.

Foto: Coys.

niedziela, 2 października 2016

Auto Union w plenerze

Dziś może sobie pozwolić na zasłużony piknik, ale przed laty kryzys, wojna i konkurencja nie dawały marce chwili wytchnienia.



Początek lat 30. XX wieku oznaczał koniec istnienia dla wielu firm motoryzacyjnych w Niemczech. Receptą na kryzys była kooperacja. Jeden z historycznych aliansów dotyczył firm samochodowych Audi, DKW, Horch i Wanderer. Zrzeszenie o nazwie Auto Union AG przybrało rozpoznawalny po dziś dzień symbol czterech połączonych kół. Siedziba przedsiębiorstwa i jego władz znajdowała się najpierw w Düsseldorfie, później przeniesiono ją do Ingolstadt. Oprócz zmian organizacyjnych kluczowe okazało się nawiązanie współpracy z Ferdinandem Porsche. Rosnący w siłę koncern poprosił konstruktora o opracowanie samochodu wyścigowego.

Epoka Srebrnych Strzał

W 1933 roku powstał Auto Union P-Wagen. Produkcja modelu miała miejsce w fabryce Horcha w Zwickau. W latach 1934-1939, stworzone przez Mercedes-Benz i Auto Union „Srebrne Strzały” zdominowały światowe wyścigi. Pojazdy przekraczały prędkość 300 km/h. Poruszały się szybciej niż współczesne bolidy Formuły 1. Warto zaznaczyć, że srebrny kolor nadwozia uzyskano dzięki rezygnacji z lakierowania go. Limit 750 kilogramów, bez paliwa i kierowcy, wymusił walkę o każdy nadmiarowy detal. Rozwiązanie to pierwszy wprowadził Mercedes.

P-Wagen wyposażany był w silniki widlaste 12- i 16-cylindrowe. Dużą moc uzyskiwano dzięki zastosowaniu sprężarki doładowującej. Na rywalizację za kierownicą takich pojazdów mogli zdobyć się tylko najodważniejsi. Zespół Auto Union reprezentowali legendarni; Tazio Nuvolari, Bernd Rosemeyer, Hans Stuck i Achille Varzi. Ich osiągnięcia na torach zainspirowały pokolenia, ale były dla nich również dramatyczną przestrogą. W wieku zaledwie 25 lat bolidem Auto Union po raz pierwszy ścigał się Rosemeyer. Dwa lata później, w 1936 roku, sięgnął po tytuły Mistrza Europy, Mistrza Niemiec i Mistrza Niemiec w Samochodowych Mistrzostwach Górskich. W kolejnym roku Rosemeyer przeszedł do historii jako pierwszy człowiek, który na zwykłej drodze przekroczył prędkość 400 km/h! Młody Niemiec był u szczytu sławy. W glorii chwały był także jego bolid - Auto Union Typ C Stromliner. Firma Auto Union do tego czasu przystąpiła do 54 wyścigów, wygrywając 32.

Śmierć Rosemeyera, produkcja dla wojska

W 1938 roku Auto Union zrezygnował z udziału w wyścigach mających na celu bicie rekordów prędkości. Stało się tak po tragicznym, przypłaconym życiem, wypadku Rosemeyera. Jego samochód, poruszający się z prędkością niemal 440 km/h, został zepchnięty z toru przez silny podmuch wiatru.

II wojna światowa przestawiła taśmy produkcyjne Auto Union na tryb wojskowy. Pod koniec walk amerykańskie bombowce zniszczyły fabrykę. W czasy pokoju firma weszła z ofertą samochodów osobowych marki DKW. W roku 1958 Auto Union AG stał się częścią koncernu Daimler - Benz AG, a po siedmiu latach trafił pod skrzydła Volkswagena.

Dla klasy średniej

Głównym modelem samochodu osobowego koncernu Auto Union był DKW 3=6. Była to konstrukcja rozwinięta na bazie przedwojennego F9. Do roku 1959 znany był pod marką DKW, następnie jako Auto Union 1000. Na rynek trafiły: 2-drzwiowe coupé, 2-drzwiowy kabriolet, 3-drzwiowe kombi oraz sedan (2- lub 4-drzwiowy). Pojazdy budowano na ramie, a ich nadwozie w całości było stalowe. Jednostką napędową był rzędowy, trzycylindrowy silnik dwusuwowy, napędzający przednie koła przez 4-biegową skrzynię.

Produkcja Auto Union 1000 zakończyła się w drugiej połowie 1963 roku. Właśnie z końcowego okresu dla tego modelu pochodzi unikatowy egzemplarz uwieczniony na pikniku. Przyjechał nad jezioro w dobrej kondycji, na własnych kołach.

Paryż. Samochody i wolność

230 marek rozlokowało się na ponad 120 tysiącach m2. Na 18 dni Paryż stał się stolicą światowej motoryzacji. Wśród nowości tegorocznego Salonu są sektor dla motocykli, sportów motorowych, a przede wszystkim obszar oddany wyłącznie "vintage vehicles".

Źródło: Paris Motor Show / Coys's press conference ©Bitton

Przy okazji tego wydarzenia Francuzi postanowili zbadać się pod kątem sympatyzowania z motoryzacją. Okazuje się, że są bardzo przywiązani do swoich aut, zdają sobie sprawę z konieczności ich używania, a także należą do pamiętliwych osób.

75% Francuzów nie mogłoby obejść się bez samochodu, a 73% nie chciałoby tego zrobić. Nic dziwnego, bowiem 88% respondentów kojarzy pojazd z wolnością. Ten sam odsetek jest bardzo sentymentalny, pamiętając o swojej pierwszej marce.

Dla połowy badanych samochód jest nadal obiektem pożądania, a dla pozostałych nie. Czy z tej odpowiedzi można wysnuć wniosek, że decyzja o zakupie czterech kółek stanowi dylemat między zwykłą konsumpcją a pasją? Wbrew temu, co się wydaje, różne pokolenia najbardziej cenią sobie swobodę, jaką daje samochód. Co prawda, młode osoby są skłonne do faworyzowania nowych środków transportu. Doceniają również zalety autonomicznych pojazdów, szczególnie dla niepełnosprawnych. Kontekst ekonomiczny i społeczny zmienia nastawienie do motoryzacji, ale dzieje się to w zgodzie z bezpieczeństwem, wygodą i środowiskiem. Te trzy obszary są najczęściej wskazywane jako kluczowe dla nabywców.

Motoryzacja należy do głównych gałęzi przemysłu, wpływając na postęp cywilizacyjny. Fascynacja projektantów, inżynierów i społeczeństwa jest niezmienna od ponad 100 lat. Jej bieg przekłada się na coraz popularniejsze e-konkursy i sprzedaż gier dotyczących sportu motorowego (w 2015 roku we Francji sprzedano 1 200 000 tego typu gier). Kupują je tak samo mężczyźni, jak i kobiety. Zresztą płeć nie jest już decydująca w sondażach poświęconych automobilizmowi.

Tradycję branży podkreśla stała ekspozycja ponad 100 pojazdów spod znaku "Vintage". Jest dostępna od 1 do 16 października. Jej ważnym akcentem będzie aukcja zaplanowana na 8 października.

Saab 99 - naziemny odrzutowiec

W reklamie samochód pozostawia za sobą smugi kondensacyjne. W prawdziwym życiu wyróżnia się jeszcze bardziej. Otoczony tysiącami zwykłych aut przyciąga wzrok ich kierowców. Kiedy zatrzymuje się na światłach, każdy chce, aby czerwone paliło się jak najdłużej. Czas spędzony za kierownicą 99 to najmilsza, motoryzacyjna niespodzianka.

Kryptonim "Gudmund"

2 kwietnia 1965 roku. Rozpoczynają się prace projektowe. Kryptonim „Gudmund” skrywa całkowicie nowy model, a jednocześnie ostatnie zlecenie zrealizowane przez Sixtena Sasona. Utalentowany, doświadczony designer odkrywa karty 22 listopada 1967 roku. Saab 99 przedstawiony oficjalnie w Sztokholmie spotkał się z rewelacyjnym przyjęciem, a przecież koncern ustawił sobie dotąd poprzeczkę na niebotycznym poziomie. Produkował samochody od zawsze cenione za wysoki poziom bezpieczeństwa i solidne wykonanie. Wyróżniały się przy tym na tle klasowych rywali nietypową stylistyką.



Samonośne nadwozie, seryjne montowane pasy bezpieczeństwa, kabina otoczona swego rodzaju klatką bezpieczeństwa oraz stacyjna montowana na tunelu środkowym stały się na lata znakami rozpoznawczymi każdego modelu marki Saab. Nie można też zapomnieć o hamulcach tarczowych przy każdym kole, rozkładzie masy przy pełnym baku blisko 50/50, ukryciu przewodów hamulcowych wewnątrz kabiny czy też współczynniku oporu Cx=0,37.

Prymus od zawsze

W 1971 roku koncern, jako pierwszy na świecie, wyposażył swój samochód w zderzaki pochłaniające siłę uderzenia przy prędkości do 8km/h. Sześć lat później Saab zaprezentował model 99 Turbo. Wyposażony w turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 2l i mocy 145 KM okazał się być niezwykle innowacyjny, nawet na tle dynamicznego rynku motoryzacyjnego lat 70.

Saab nigdy nie pozwolił sobie na wypuszczenie jakiejkolwiek, niedopracowanej konstrukcji. Wszystko musiało zawsze działać perfekcyjnie. I pasować do swoich czasów. W te warunki wpisał się model 99 z 1982 roku. Dziś rozchwytywany przez kolekcjonerów, którzy wiedzą, jak trudno zdobyć go na rodzimym rynku. Szwedzi wciąż są przywiązani do symboli własnej motoryzacji. Model na zdjęciu dysponuje 2-litrową, 100-konną jednostką napędową. Jest ona na tyle elastyczna i mocna, by efektywnie poruszać niespełna 1200-kilogramowy pojazd.