poniedziałek, 11 grudnia 2017

Topacz. Niech przemówi historia!

W urokliwy klimat Zamku Topacz w Ślęzie wpisały się ciekawe zbiory Muzeum Motoryzacji prowadzonego przez tutejsze Towarzystwo Automobilowe. W stylowym budynku kompleksu dworskiego mieszczą się samochody i motocykle. Gwarantują one zapoznanie się z osiągnięciami konstruktorów i producentów na przestrzeni ponad 100 lat. Sam obiekt ma historię sięgającą XIV wieku. Wieżę obronno-mieszkalną wznieśli wówczas templariusze.

Na uwagę zasługuje jeden z niespełna 15 300 egzemplarzy Velorexów. Ta czechosłowacka marka powstała na bazie znacjonalizowanego warsztatu, który specjalizował się w wytwarzaniu pojazdów dla niepełnosprawnych. Firma korzystała z podzespołów motocykli DKW i Jawa, przyciągając klientów nie tylko z grona osób faktycznie posiadających zaświadczenia lekarskie.

Lubiany przez europejskich gangsterów oraz funkcjonariuszy polskiej Służby Bezpieczeństwa Citroën BL11 posiadał atuty ważne dla złych facetów - szybkość i zwrotność. Cechy te były wynikiem nowoczesnych, przedwojennych rozwiązań, choćby przedniego napędu, hamulców hydraulicznych na wszystkich kołach czy też zawieszenia zaprojektowanego przez Ferdinanda Porsche.

Kolekcja stanowi także przegląd modeli pod kątem zasobności portfela. Sąsiadują tu ekonomiczne i luksusowe modele. Buick Electra, gama mercedesów, Rolls-Royce, a nawet jeden z szesnastu wyprodukowanych modeli Bentley Mark VI. Egzemplarz w Muzeum Motoryzacji Topacz w Ślęzie ma kierownicę po lewej stronie. Londyńskie przedsiębiorstwo Park Ward opuściły tylko dwa takie egzemplarze!

Licznych przedstawicieli jedno- i dwuśladów ma także polska motoryzacja. Jej nadzieją na przełomie lat 50. i 60. XX wieku był Mikrus. Współtworzyły go zakłady w Mielcu i Rzeszowie, specjalizujące się dotąd w konstrukcjach samolotowych i motocyklowych. To właśnie z nazw tych miast wyłoniło się miano rodzimego auta. Władze planowały sukces i popularyzację przedsięwzięcia za sprawą niskiej ceny samochodu. Miała ona być wyższa raptem o 25-30% od jednośladów o podobnej pojemności silnika. Rzeczywistość była jednak odmienna. Na Mikrusa trzeba było pracować przez 50 miesięcy.

Gazety, sprzęt grający oraz neony sprzed kilkudziesięciu lat potęgują wrażenie przeniesienia się w czasie. Równie atrakcyjnie prezentuje się zamkowy parking. Dotyczy to nowych eksponatów, jak i prywatnych samochodów. Corocznie w otoczeniu wiekowych budynków odbywa się zlot zabytkowych pojazdów. Impreza "MotoClassic Wrocław" wpisała się na stałe w kalendarz pasjonatów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz