poniedziałek, 19 lutego 2018

Uliczkę znam w Gdyni

- Najbardziej było mi żal tych starych, zardzewiałych, aż serce ściskało na ich widok, dlatego wszystkie je musiałem mieć - mówi o swoich motocyklach Witold Ciążkowski. Dzisiejsza kolekcja liczy sobie 70 samochodów i 200 motocykli. Auta systematycznie wyjeżdżają w trasę. Są na chodzie, co można zweryfikować, wypożyczając dowolny pojazd.

Szczególną uwagę przykuwa Buick Master Six z 1925 roku. Jest w 100% kompletny i w 100% niezmieniony od czasów wyprodukowania go. Nawet powietrze w oponach pozostało w stanie fabrycznym. Jest i DKW z 1936 roku, potwierdzające, jak należy po polsku rozszyfrować ów akronim. Dykta oklejona dermatoidem była wszędzie, tylko nie na błotnikach, ramie i masce. O losach samochodu sporo mogłaby opowiedzieć pani profesor Joanna Senyszyn, właścicielka tego egzemplarza.



W Gdyni warto pojawić się kilka razy. Muzealny zbiór stanowi bowiem zaledwie jedną piątą kompletu eksponatów. Rotują one na ograniczonej, ale bardzo klimatycznej przestrzeni. Oryginalny bruk znajdował się przy jednej z gdyńskich ulic. Teraz tworzy niepowtarzalną atmosferę. Z kolei cegłę przywieziono z Gdańska. W halach i na parkingu czekają także następne unikaty na umożliwienie im powrotu do życia.

Imponuje zwłaszcza przegląd przedwojennych samochodów, obrazujący krok po kroku rozwój branży. Podobnie jest z urządzeniami, które zadecydowały o obliczu przemysłu samochodowego.

Nawet na znawcach automobilizmu wrażenie zrobią zdjęcia dokumentujące zamiłowanie Jana Kiepury czy też Wojciecha Kossaka do modelu opisywanego jako "Oświęcim-Praga", będącego de facto wersją "Grand". Montownia w Oświęcimiu była jedną z kilku tego typu inicjatyw w Polsce. W kraju składano wówczas również Chevrolety oraz Fiaty.


Hrabiowie Raczyński i Potocki w 1929 roku zawiązali spółkę, w której dominował czeski kapitał, a także czeskie podzespoły. Wkrótce udało się rozpocząć własną produkcję. Kapitalnie jest przybliżyć sobie daty i fakty dzięki tak bogato zilustrowanym, dawnym czasom.


Godzina rozmowy z panem Witoldem z powodzeniem zastąpi najciekawszy wykład z historii. Olbrzymią wiedzę uzupełniają ciekawe korzenie rodzinne i dogłębne zrozumienie tła społecznego zdarzeń wykraczających poza przemysł samochodowy. A ulokowanie muzeum w Gdyni nie jest przypadkowe. To tutaj kwitła przedwojenna motoryzacja. Ford wybrał Gdynię na siedzibę swojego przedstawicielstwa, a samochodów przypadało więcej na statystycznego mieszkańca niż w stolicy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz