poniedziałek, 13 marca 2017

Volvo. Made in Italy

Dwukrotnie droższy od wersji bazowej, notujący sprzedaż dwa razy większą od przewidywań. Z dachem pokrytym winylem. Zanim tak się stało, szwedzki model 262 Coupe był tylko modyfikacją linii 164. Do czasu wizyty w Turynie.



Dynamiczna sylwetka i mocno pochylona przednia szyba były niesamowitym nowum dla kraju spod trzech koron. Jeszcze większe zaskoczenie kryło się w środku. Zamiast popularnych 40 lat temu imitacji materiałów wykończeniowych zastosowano luksusowe elementy. Naturalna skóra pokrywała fotele, zagłówki, boki drzwi oraz uchwyty w drzwiach. Całość uzupełniało prawdziwe drewno.

Coggiola i Bertone


Na początku lat 70. XX wieku rynek zawojował model 264. W 1976 roku dołączyła do niego wersja kombi. Prace nad przełomową dla Volvo konstrukcją coupe zaczęły się jednak od jednego z poprzedników. W studiu Sergio Coggiola nadwozie straciło parę drzwi, obniżono także dach i poszerzono słupek C. Powielanie tego pomysłu w Szwecji nie było możliwe z powodu odmiennej specyfiki zakładu w Goeteborgu. Dalszym procesem produkcyjnym zajęli się zatem ponownie Włosi. W Carozzeria Bertone powstawała już limuzyna 264TE. W latach 1977-1979 wszystkie 262C były takie same - ze srebrnym lakierem i czarnym dachem. W 1979 roku postanowiono poszerzyć gamę kolorów o złoty (bez pokrycia dachu), nie powiódł się za to eksperyment z niebieskim i czarnym.


Seria 200 przeszła jeszcze kilka zmian. Najpierw obniżono próg załadunkowy i zmodyfikowano tylne światła tak, aby zachodziły na rogi nadwozia. Następnie, pod koniec produkcji, zajęto się reflektorami i zderzakami. Współpracę z Włochami kontynuowano także przy następnym dwudrzwiowym nadwoziu - Volvo 780.

Jedną z ciekawszych koncepcji był także kabriolet. Wyprodukowany przez firmę Solaire raptem w pięciu egzemplarzach zaznaczył się w historii szwedzkiego koncernu.

Prezesowi wolno więcej


Nietypowy egzemplarz powstał specjalnie dla Pehra Gyllenhammara. Prezes Volvo utonął w czerwieni. Barwę tę przyjęto dla nadwozia, jak i wnętrza. Wszystkie listwy oraz grill przywdziały kolor czarnego matu. Kilka lat później modele GLT i Turbo również zyskały takie detale.

Prezes mógł cieszyć się nie tylko z własnej edycji Volvo, ale i z kapitalnych wyników sprzedaży. 262 Coupe miał powstawać w liczbie 800 sztuk rocznie. Popyt był znacznie większy, nawet pomimo nie w pełni samodzielnej konstrukcji silnika. Szwedzi przywiązani do rodzimych produktów kupowali samochody z jednostką napędową montowaną we Francji. Silnik V6 o pojemności 2,7 litra i mocy 140 KM powstał we współpracy z Peugeot i Renault.

Foto: Volvo

1 komentarz:

  1. Osobiście uważam iż teraz najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń