wtorek, 7 marca 2017

Samochód od E.T.

Zwykle to projektanci potrzebują natchnienia, by stworzyć samochodowe cuda. Ale Edsel Ford 1934 Speedster przeczy tej kolejności. To on stał się inspiracją dla artystów, pisarzy i oczywiście kolekcjonerów.

Amerykanie wyznaczali trendy w organizacji pracy i przemyśle motoryzacyjnym na początku XX wieku. Europejczycy przyjeżdżali do USA podpatrywać najlepszych. W latach 30. ubiegłego stulecia jedna z podróży Edsela Forda przyniosła odmienną koncepcję. Zobaczył on coś ciekawego na Starym Kontynencie. Swoją wizję i chęć zbudowania sportowej osobówki przekazał głównemu projektantowi koncernu. E.T. "Bob" Gregorie zabrał się do pracy, ale jej wynikami początkowo rozczarował swojego szefa.



Opływowy i dziwnie rozciągnięty pojazd nie miał odpowiedników. Rozstaw osi wcale nie odstępował jednak od normy. Był raptem o jeden cal większy od standardowego rozwiązania. 113 cali wyglądało na więcej dzięki kilku zabiegom w konstrukcji auta. Obniżenie podwozia, umieszczenie kokpitu z tyłu pojazdu oraz przedłużenie "ogona" sprawiły, że powstał istny unikat. Za wykonanie aluminiowej konstrukcji podwozia odpowiadali specjaliści z Ford Aircraft. Nawet dziś ich praca budzi podziw dla najlepszych praktyk rodem z przemysłu lotniczego.

Gorący okaz


Nadkola przypominające błotniki rowerowe i zamknięty nadwoziem układ wydechowy z wystającymi końcówkami dopełniają niezwykły pomysł. Pierwsze wrażenia były różne - od doszukiwania się podobieństw do zwierząt po skojarzenia z monumentem. Bryła samochodu w perłowym brązie korespondowała z wnętrzem zdobionym szarą skórą.

Ponad 1000 kilogramów poruszało się mocą 75 koni mechanicznych na lekkim, wytrzymałym podwoziu. Atutom konstrukcji przeciwstawiło się ciepło. Speedster przegrzewał się, co było jedną z przyczyn kolejnych zabiegów w drodze do perfekcji. Edsel cieszył się z efektów, widząc je kilka lat przed śmiercią. Realizacja zadania nie była łatwa, bowiem Ford zatrudniał wówczas dziesięciokrotnie mniej projektantów niż General Motors.


Późniejsze losy samochodu mogłyby posłużyć jako kanwa niejednej powieści. Przechodził z rąk do rąk, choć nie najeździł się wiele. Odnalazł się w 1999 roku. Licznik wskazywał nieco ponad 30 tysięcy kilometrów.

Kobieta w czerwieni


Odkrywcą modelu był Bill Warner, założyciel jednego z prestiżowych konkursów dedykowanych zabytkowym pojazdom. John Pallasch, poprzedni właściciel, przechowywał samochód w otoczeniu śmieci i puszek. Auto od kilkudziesięciu lat było czerwone na zewnątrz i w środku, aby zaistnieć w Hollywood. Do dziś nie wiadomo, czy Speedster faktycznie zadebiutował przed kamerą.

Zdekompletowany i w jaskrawym kolorze pokazał się swojemu twórcy. Bill Warner po zakupie odwiedził E.T. Gregoriego, prezentując mu nabytek. 91-letni projektant nie widział swojego dzieła od 1940 roku. Z uśmiechem pozytywnie ocenił wygląd „dziewczyny” pomimo jej zaawansowanego wieku. Wróciła do swojej dawnej postaci dzięki sporym nakładom renowacyjnym. W 2008 roku nowy właściciel wyasygnował na Speedstera 1 760 000 dolarów. Rok później, po przedwczesnej śmierci posiadacza Speedstera, samochód powrócił do rodziny dzięki decyzji Edsela Forda II.

Foto: Ford House

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz