Na trasie Rajdu Korsyki w latach 80. XX wieku nie było prostych odcinków dłuższych niż 80 metrów. Podczas trzydniowej imprezy trzeba było pokonać 10 000 zakrętów. Taki krajobraz odpowiadał francuskiemu kierowcy, który dwukrotnie był najlepszy podczas ultratrudnych zmagań. Jean Ragnotti dzięki swoim ekwilibrystycznym wyczynom zyskał dodatkowy przydomek akrobaty. Na co dzień nazywano go jednak "Jeannot".
Rajd Korsyki liczył sobie 1600 kilometrów. 75% z nich stanowiły próby czasowe. Mogło być ich więcej niż 6 dziennie. Obecnie na śródziemnomorskiej wyspie rajdowcy mają do przejechania aż o 700 kilometrów mniej. To wciąż sporo, zważywszy, że linia brzegowa wyspy ma 1047 kilometrów. Dwie trzecie jej powierzchni stanowią góry o wysokości od 300 do 2700 m n.p.m. Nic dziwnego, że wyścig jest jedną długą serpentyną, nieprzerwanie testującą wytrzymałość błędnika.
Ragnotti zwyciężał na Korsyce w latach 1982 i 1985. Ostatni z triumfów miał miejsce podczas zapoczątkowanej wówczas czarnej serii na Korsyce. Attilio Bettega zginął, prowadząc Lancię 037 Rally. Rok później śmierć ponieśli jadący razem Henri Toivonen i Sergio Cresto. W kolejnej edycji tragicznego wypadku nie przeżyli Jean-Michel Argenti i Jean Marchini. Pomimo tak strasznych wydarzeń Rajd Korsyki rozsławili Bernard Darniche i Didier Auriol. Obaj wygrali po sześć edycji tej imprezy.
W 1982 roku jednym z faworytów w Rajdzie Korsyki był Jean-Claude Andruet, do tej pory trzykrotny zwycięzca tej imprezy. Team Ragnottiego, analizując prognozę pogody, zdecydował o założeniu opon przeciwdeszczowych. Jego rywal tego nie zrobił, co zaowocowało kolejnością: Renault 5 Turbo, Ferrari 308. Trzeba jednak przyznać, że Jeannot również miał dobre notowania. Rok wcześniej wygrał w Monte Carlo, dwa lata wcześniej był najlepszy w Rajdowych Mistrzostwach Francji (powtórzył to jeszcze w 1984 roku). Należy zatem uczciwie przyznać, że w 1982 roku nie było sensacji. Zresztą sam Ragnotti przyznał, że start po prostu się udał, nie miał żadnych problemów i tylko jechał do mety.
Jean Ragnotti jest prawdziwym rajdowym obieżyświatem. Startował w kilkunastu cyklach wyścigów, stając dziewięć raz na podium w generale i odnosząc aż dziesięciokrotnie więcej zwycięstw na odcinkach specjalnych. Przygniatająca większość sukcesów "akrobaty" była związana ze startami za kierownicą modeli Renault. 19-letnią karierę zakończył w wieku 51 lat, bynajmniej nie z powodu wieku. W 1996 roku uznał, że współczesne samochody nie dają już takiej satysfakcji, jak konstrukcje z lat 60.-80. XX wieku. Przywiązanie do aut z poprzedniej epoki potwierdza piastowanym stanowiskiem. Na co dzień zarządza działem Renault Classic i nadal jest często widywany na torach wyścigowych, choć w innej roli.
Foto: Renault
Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń