sobota, 29 września 2018

25 agentów JKM

Nieco ponad 13 mln zł za sztukę. I nie będzie można poruszać się nim po ulicy! Tyle będzie kosztować Aston Martin DB5 wzorowany na legendarnym samochodzie Jamesa Bonda z filmu Goldfinger. Producent i wytwórnia EON Productions zapowiadają maksymalne zbliżenie się do oryginału. Wprowadzone modyfikacje mają tylko wpłynąć na komfort oraz jakość legendarnego pojazdu.



W laboratorium Sekcji Piątej niepodzielnie rządził Q. To on przekazał agentowi Jej Królewskiej Mości auto z katapultowanym siedzeniem. Nie był to jedyny gadżet, w który wyposażono Aston Martina. Brytyjski wywiad doposażył samochód w broń i rozpoznawalne po dziś dzień obrotowe tablice rejestracyjne. Właśnie z nimi sprzedawany będzie DB5. Pierwsze dostawy zaplanowano na 2020 rok. Produkcja będzie zwiększona o 3 egzemplarze. Dwa pozostaną w fabryce i wytwórni filmowej. Jeden trafi na aukcję charytatywną.



Auto, za kierownicą którego usiadł Sean Connery, zyskało ogromną popularność także dzięki modelom w skali 1:43. Już w 1965 roku sprzedano 2 500 000 samochodzików. Nic dziwnego, że ówczesne pokolenie nie mogło przeoczyć tak charakterystycznej konstrukcji.

W filmie z 1964 roku użyto dwóch pojazdów - z gadżetami i bez nich. Powrót kultowego modelu, naszpikowanego nietypowymi akcesoriami, jest możliwy dzięki współpracy z Chrisem Corbouldem. Odpowiadał on za efekty specjalne w filmach z 007. Laureat Oscara, jak rzadko kto, wie, co trzeba zrobić, aby samochód w 100% nawiązał do swojej epoki, jak i sprostał wyzwaniom narzuconym przez twórców filmu. Dzięki temu powstanie samochód na miarę oczekiwań kolekcjonerów.


Foto: Aston Martin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz